Obozowa codzienność
Przeciętny dzień na obozie jeździeckim Trotter.
Dni na obozie jeździeckim TROTTER mijają bardzo szybko… Za szybko. A każdy dzień jest inny. Zazwyczaj pobudka jest około godziny 800, śniadanie podawane jest po 900. Czasami, jeśli są chętni, a na nieszczęście instruktorów zazwyczaj są, jedziemy podziwiać poranną pustą plażę. Taki wyjazd jest bardzo wcześnie rano, by zdążyć wrócić na śniadanie. Wiadomo, jakie zdanie na temat spóźnień na posiłki dziewczyn z kuchni… Konie zazwyczaj również nie są zachwycone i na widok wchodzących do boksów obozowiczów z siodłami wymownie pukają się kopytami w czoła. Co za pomysł, by wybierać się na wycieczkę w czasie, gdy pan Mirek właśnie włącza gniotownik do owsa i zaraz poda śniadanko…
Po śniadaniu grupa obozowiczów, która nie była rano w terenie szykuje konie do swojej jazdy. Zazwyczaj pozostali ochoczo pomagają w przygotowaniach, co czas tych przygotowań mocno wydłuża. Obozowicze czyszczą konie, plotkują o koniach i ich zaletach, dzielą się wrażeniami z jazd na tym czy innym wierzchowcu. Po osiodłaniu koni grupa rozpoczyna jazdę – zajęcia na padoku lub wyjazd w teren w zależności od grupowego głosowania i decyzji ustalonej wspólnie w pokojach. W tym czasie grupa, która zostaje w stajni celebruje swój tzw. czas wolny, który wychowawcy organizują im tak, by zamiast wolny był zajęty. Zazwyczaj jest to wyjście na miasto, spacer nadmorską promenadą, gdzie można kupić pamiątki znad morza, napchać się lodami i goframi z bita śmietaną, a nawet zjeść góralskiego oscypka przy bałtyckim nabrzeżu (serio!). Obozowicze lubią również wyprawy do parku linowego lub na szybką łódź motorową, czy po prostu plażowanie i kąpiele morskie. Obiad jest ok. 1400. Potem chwila odpoczynku i czas na przetrawienie specjałów p. Halinki. Po obiedzie zajęcia w stajni – opieka nad końmi, konserwacja sprzętu, czyszczenie koni i boksów. Lonża dla początkujących, zajęcia teoretyczne z zakresu pielęgnacji koni i wykłady z teorii jazdy konnej. Obozowiczów zamiast przerabiania i omawiania pytań z zakresu egzaminów na odznaki PZJ przeważnie bardziej interesują opowieści o naszych podopiecznych i anegdotki z życia naszej stajni. Przy okazji jest zawsze mnóstwo śmiechu i dzielenia się swoim doświadczeniem z obcowania z końmi. Po poobiednich jazdach organizujemy wycieczki bryczką do wieży widokowej, Parku Krajobrazowego, na Orzechowska Wydmę lub zostajemy w ośrodku i urządzamy turnieje różne zabawy integracyjne. Powodzeniem cieszą się również popołudniowe rejsy szybką motorówką typu RIB i wypady na nadmorską promenadę. Po powrocie lekki podwieczorek i już szykujemy konie na wieczorny teren dla grupy, która nie jeździła do południa. Wyjazd w teren na plażę i znów stres, by nie spóźnić się na kolację o 1900. Czasami dajemy dziewczyną z kuchni wolny wieczór i kolację urządzamy w formie ogniska – pieczone kiełbaski z chlebem, herbata i strawa duchowa w postaci rozmów i dzielenia się wrażeniami z minionego dnia . A po kolacji gry lub zabawy terenowe (np. zabawa w podchody w lesie, randka w ciemno) lub wieczorna eskapada na plażę i powrót przed północą. Ostatniego dnia obozu organizujemy chrzest jeździecki. Zabawa przy ognisku trwa do późnej nocy.
Z doświadczenia wiemy, że obozowicze najchętniej spędzają czas przy koniach – pomagając w pracach stajennych, czyszcząc konie i zajmując się salonem piękności dla naszych koniowatych – plecenie grzyw w koreczki i szachownice, zaplatanie warkoczy na końskich ogonach, kąpanie koni w słoneczną pogodę . Często zajęcia w stajni i chęć pomocy w siodłaniu i przygotowywaniu koni na jazdy wygrywa nawet z propozycjami plażowania. Staramy się dawać obozowiczom jak najwięcej okazji do spędzania czasu przy końskich bokach i wtulania się w ich aksamitne chrapy, ale czasem trzeba zdecydowanie wyciągnąć miłośników hippiki ze stajni i zabrać na wycieczkę do miasta choćby po to, by zmęczone sezonem konie odpoczęły i złapały trochę oddechu skubiąc trawę na pastwisku bez wiszących im u szyi zakochanych obozowiczek. Uczestnicy naszych obozów mają przecież możliwość obcowania z końmi niemal przez cały dzień – zakwaterowani w domkach nawet w nocy słyszą kręcące się po boksach konie w przylegającej stajni, a rano budzi ich rżenie koni. I choć każdy dzień na obozie jeździeckim jest inny, to przecież podobny do poprzedniego, a za rutyną obozowej codzienności tęsknią wszyscy, którzy wracają do domów po wakacjach spędzonych z nami w Ustce.